Procesory AMD z serii FX zostały niezbyt milo przyjęte przez rynek. Niższa od oczekiwanej wydajność, oraz duży pobór energii ograniczyły grono potencjalnych kupców jedynie do najbardziej zagorzałych fanów marki. Okazało się jednak że ktoś kupuje te procesory. Korzystając z tego że moja uczelnia kupiła sobie kilka nowych pracowni opartych na „ośmiordzeniowych” AMD FX, pozwoliłem sobie je przetestować, aby sprawdzić czy mimo wszystko komputery na tych układach nadają się do zastosowań edukacyjnych. Uprzedzam że będzie mało słupków i wyników, za to dużo filozofowania, jak zwykle u mnie 🙂 Zapraszam.
Jaka miałaby być zaleta procesorów AMD i co zdecydowało o tym że firma która proponowała takie rozwiązanie mojej uczelni wygrała przetarg? Przede wszystkim procesor Intela o podobnej wydajności wielowątkowej byłby sporo droższy, a do tego należy dodać niższe ceny płyt głównych pod AMD, zwłaszcza w hurcie, gdyż dystrybutorzy chcą pozbyć się sprzętu który zalega im w magazynach z powodu małego zainteresowania rynku konsumenckiego (cały zestaw to typowy składak bez ani jednego typowo oemowego elementu).
A co jeśli chodzi o wydajność? Przejdźmy do konkretów.
Parametry maszyn:
CPU: AMD FX-8320 (Vishera)
Płyta: MSI 970A-G45
16GB RAM DDR3
Dysk jakiś WD 1TB
GPU: Geforce GT210 (hahahaha? Nie, komputery nie są przeznaczone do gier, a do programowania, wirtualizacji, oraz grafiki 2D i 3D na studenckim poziomie GT210 starczy w zupełności).
OS: Windows 7 Professional (jeee, nie ma Kafla :D)
Testy:
Jakie są wnioski z testów? Procesor w trybie jednowątkowym ma wydajność na poziomie Core 2 Duo taktowanego zegarem 1,6 Ghz, lub Athlona 64 taktowanego zegarem 2Ghz (2006 rok). Jednak AMD FX to cztery takie c2d lub osiem Athlonów, tak więc w wielowątkowym oprogramowaniu, szczególnie tym nowszym i odpowiednio zoptymalizowanym, modułowa architektura Buldozer potrafi pokazać pazur. Czysta wydajność obliczeniowa w wielu zastosowaniach jest gdzieś pomiędzy Ivy Bridge a Haswellem i to w wersji i7. Niestety wydajność na papierze nie zawsze przekłada się na wydajność w praktyce i wszystko zależy od oprogramowania i zastosowań.
Do czego więc nadaje się Vishera? Z pewnością świetnie do typowej pracy w wielu programach na raz co wspomaga spora ilość ramu (przydaje się przy otwartych wielu dużych bazach Accessa na laborkach), programowania (Visual Studio, NetBeans, Eclipse), szczególnie świetnie sprawuje się do zastosowań serwerowych i wirtualizacji (laboratoria z systemów operacyjnych i specjalizacji sieci komputerowe). Dobrze też nadaje się do średnio-zaawansowanej grafiki (Photoshop, Maya, Autodesk, Blender). Ogólnie daje radę ze wszystkim prócz gier, tym bardziej wybór takiego GPU był rozsądny. Wiadomo że dowolny desktopowy i5 na Haswellu lub Ivy Bridge przegoni tego FX w prawie każdym praktycznym zastosowaniu o 20-30%, ale mimo wszystko różnica w cenie rekompensuje różnicę wydajności.
Z perspektywy człowieka który używa od roku SSD każdy komputer z HDD będzie mulił przy operacjach dyskowych i długo się uruchamiał, ale to chyba jeszcze nie te czasy żeby SSD weszły w takie zastosowania, zwłaszcza jeśli chcemy ciąć koszty. WD daje radę z transferami rzędu 150MB/s (zauważcie że dopiero teraz HDD doszły do granicy możliwości interfejsu SATA I).
Czy warto? Jeśli chodzi o wydajność w zastosowaniach jakich używa się na studiach to starczy z nawiązką, cena też jest dość atrakcyjna, pytanie tylko co z poborem prądu? Być może droższy koszt zakupu Haswelli i5 z HD4600 względem tego FX z GT210 zwróciłby się po jakimś roku? Jeśli pobór prądu jest sprawą drugorzędną (bo może np. wydatki na prąd są zarządzane z innej puli niż pieniądze na wyposażenie) to takie maszyny podołają. A co na niższych szczeblach edukacji? Według mnie taki FX zmarnowałby się w gimbusiarni i nie muszę chyba tłumaczyć dlaczego, prędzej dałbym je do techników i dobrych liceów z profilem mat-inf.
A na koniec: Po czym poznać że z kafejki na wydziale zarządzania korzystał informatyk?