Za co kocham Haiku?

W poprzednim wpisie opisałem rozpoczęcie prac nad systemem Haiku i jego rozwój, teraz czas przedstawić kilka powodów, które sprawiają, że to mój ulubiony OS, choć nie mogę się na niego przesiąść z powodu (niestety dotkliwych) braków w oprogramowaniu. Zostaje mi jedynie mieć nadzieję na to, że z czasem to się zmieni. Osobiście sam pracuję nad paroma skromnymi aplikacjami, które może nie są zbyt „amazing”, ale moim zdaniem, znajdą swoich użytkowników. Gdy tylko prace nad moimi projektami osiągną jakąś przełomową fazę, zapewne się tym z Wami tutaj podzielę. To tyle na wstępie, pozwolę sobie wrócić do tematu.

OSTRZEŻENIE!
Ten wpis może wyglądać jak sponsorowany, ale nic z tych rzeczy, chyba po prostu jestem fanboyem.

Stack & Tile

„Stack and Tile” w akcji

Niewątpliwą zaletą tego systemu jest funkcja Stack & Tile (być może dostępna w jakichś Linuksowych środowiskach graficznych, nie zagłębiałem się w to), która pozwala na łączenie okien ze sobą, wówczas pasek tytułowy zacznie działać jak przełącznik kart. Można też przypinać je do boków. Widać to na poniższym filmiku (jest sprzed dwóch lat, ale jakoś specjalnie się ta funkcja nie zmieniła):

http://www.youtube.com/watch?v=7MleAbU3AXs

Lekkość i szybkość działania

Coś, o czym wspominał już max1234 w swoim wpisie na blogu dobrychprogramów, gdzie poddaje Haiku prostym testom. System zarówno uruchamia się jak i zamyka w błyskawicznym tempie. Cóż, ponoć Windows 8 potrafi to samo, ale hej! Przecież Ósemka wykorzystuje do tego technologię hybrid boot, która właściwie nie jest niczym innym niż odrobinę zmieniona hibernacja. W przypadku Haiku, „świeży” start tyle trwa. Również warto wspomnieć o małym zużyciu RAMu i mocy procesora. Wiem, że w czasach gigabajtów pamięci w domowych komputerach, nikt nie zwraca na to uwagi, ale osobiście wolę, gdy aplikacje pożerają mi połowę dostępnych zasobów, niż sam system po świeżym starcie.

Haiku reaguje żwawo i prędko niezależnie od tego, czy dysponujesz nowym, jeszcze pachnącym fabryką Core i7, czy leciwym już Pentium III. I to jest piękne! Gdy pod Windowsem mój komputer dostaje zadyszki przy czymś tak prozaicznym jak przeglądanie Facebooka, pod Haiku, wszystko działa niezwykle płynnie.

Prostota i wygoda

Interfejs Haiku, screen niestety z VirtualBoksa, brak mi czasu by postawić ten system po bożemu.

Haiku jest systemem wygodnym i banalnym w obsłudze, programy do niego dołączone są proste i schludne, nie przesycone natłokiem elementów, ale też nie okrojone do granic możliwości. Wygląda elegancko i prosto, w przeciwieństwie do pewnych innych systemów (hm, Windows?) które przesycone bajerami, mają interfejsy rodem z epoki baroku. Jest intuicyjne, w przeciwieństwie do Windowsa 8. Swoją drogą, jeśli twierdzicie, że Ósemka jest intuicyjna, wyjdźcie na zewnątrz z tabletem i zaczepcie losową osobę, prosząc o to, by wyłączyła za Was komputer. Ale to tak już trochę poza tematem.

Wystarczy spojrzeć na ten film promocyjny, by się o tym przekonać.

Wielowątkowość i inne bajery

Zajrzyjmy więc pod maskę. To, co czyni Haiku tak szybkim i lekkim systemem jest fakt, że został on zaprojektowany, by wykorzystywać w pełni wielowątkowość i moc wielordzeniowych komputerów. Jest to również system częściowo zgodny ze standardem POSIX, a obecność portów Qt i paru innych Linuksowych bibliotek, zdecydowanie ułatwia portowanie aplikacji do tego systemu, a port OpenJDK to jedynie kwestia czasu.

Podsumowanie

Jest jeszcze wiele powodów, by myśleć nad przesiadką. Jest to w końcu wciąż system w fazie alfa, jeszcze sporo może się zmienić do wyjścia wersji R1. Wątpię, by Haiku podbiło rynek, zdominowany przez Microsoft, ale jestem pewien że znajdzie swoich wyznawców (podnosi rękę i wykrzykuje „CHOCIAŻBY MNIE!”).