Windows 10 RTM – Nieoszlifowany diament

logo10c„Nadejszła wiekopomna chwila”. Dzisiaj po 10 miesiącach testów udostępniono wszystkim nową wersje systemu Microsoftu. Miliard dolarów wydanych na kampanie reklamową sprawiło że nawet na zabitej dechami wsi rolnicy w przerwie między żniwami i karmieniem świń instalują Windows 10. Wszystkie małe i duże serwisy poświęcone choć trochę komputerom i oprogramowaniu spuszczają się nad menu Start, Cortaną i tłumaczą użytkownikom tajniki procesu aktualizacji ich zawalonych mułem laptopów ze starszymi systemami. My na Techvortalu opiszemy Dziesiątkę z nieco innej perspektywy, pokażemy ten system z punktu widzenia ludzi którzy siedzą w betach od czasów Visty oraz „insiderów” którzy od pierwszej wersji Technical Preview aż do teraz przetestowali każdy build, z mniej lub bardziej bolesnymi doświadczeniami. Czy wersja finalna wynagradza nam te doświadczenia? Przekonacie się w artykule.

Windows 10 – system stworzony z pasji…

Instalator nadal z Visty. Wiadomo że sprawdzonych rzeczy się nie zmienia, ale gdzieś są granice...

Instalator nadal z Visty. Wiadomo że sprawdzonych rzeczy się nie zmienia, ale gdzieś są granice…

Wśród bardziej zaawansowanych użytkowników komputerów przez bardzo długi czas istniała grupa amatorów wycieków aktualnie tworzonej wersji Windows. Byli to administratorzy testujący wdrożenie nowej wersji jeszcze przed premierą, mniejsi twórcy oprogramowania, serwisanci testujący zachowanie nowego systemu na danym sprzęcie lub po prostu amatorzy nowych technologii i dobrej zabawy. Przez wiele wiele lat ta wielomilionowa rzesza nerdów nie była w żaden sposób zagospodarowana przez Microsoft, wręcz przeciwnie, robiono wszystko żeby utrudniać im życie. Sprawiało to że byli oni zmuszeni testować nie do końca legalnie zdobyte wycieki niejako „w podziemiach”. Minęło wiele lat, na stanowisku prezesa firmy skompromitowanego Ballmera zastąpił Nutella Nadella, który zmienił politykę firmy o 180 stopni…

Z perspektywy czasu można powiedzieć że program Insider jest jedną ze wspanialszych rzeczy jakie stworzył Microsoft. Dodatkowe dwa branche wersji testowych na zawsze zmieniły sposób w jaki rozwijany jest system Windows. Każdy windowsowski nerd mógł sobie ściągnąć ze strony Microsoftu Windowsa 10 Technical Preview, testować, wysyłać raporty błędów opinie i sugestie. Mało tego, Microsoft stosował się do tych opinii! System w miare bezproblemowo aktualizował się sam do nowszego buildu, dzięki czemu osoby które zaczynały od pierwszego buildu 9841 teoretycznie mogą mieć teraz nawet RTM. Wiadomo że w praktyce nie było tak super, nieraz system po prostu nie nadawał się do testowania bez formata, jednak końcowy etap prac nad systemem kiedy co kilka dni wychodził nowy build różniący się tylko poprawkami błędów sprawiał że taki tryb aktualizacji naprawdę potrafił ułatwiać życie.

Zrzut ekranu (1)

Esencja interfejsu Windows 10. Nowy panel ustawień, centrum powiadomień, menu start.

A jak jest z tym darmowym RTM dla Insiderów? Na początku wszystko wyglądało przejrzyście i pięknie. Każdy tester miał dostać darmową licencję na wersje finalną. Jakiś czas temu okazało się że jednak nie, potrzebna jest licencja na Windows 7/8.1, potem znowu że tak, a na końcu okazało się że testerzy nie mogą wypisać się z programu Insider bo stracą aktywację. Pewien duży portal poświęcony oprogramowaniu swego czasu nawet straszył że osoby aktualizujące system do Windows 10 nie będą mogły zrobić formata… Skąd wziął się ten burdel informacyjny w wydawać by się mogło profesjonalnej firmie z wieloletnim doświadczeniem jaką jest Microsoft? Ano proszę państwa tak wygląda w praktyce polityka. Microsoft jest wielką korporacją (zatrudniającą ponad 100 tys. ludzi) w której istnieją różne frakcje pracowników wyższego szczebla, mające zgoła odmienne koncepcje na rozwój firmy i jej produktów. Zmiana prezesa sprawiła że wzmocniła się „wolnościowa” frakcja, chcąca pełnego otwarcia swoich produktów, walczą z nimi konserwatyści, czyli beton pamiętający jeszcze czasy Ballmera wyznający dawny model biznesowy. Co jest więc prawdą a co nie? Prawdą jest to że Microsoft po zmianie prezesa i masowych zwolnieniach jest obecnie firmą pełną wewnętrznych konfliktów, będącą niemal na skraju podziału gdzie ścierają się zupełnie różne pomysły i koncepcje. Nie wygląda to dobrze, prawda? No cóż, gdyby nie program Insider który odmienił zupełnie sposób projektowania systemów Windows to kto wie czy kiedykolwiek powstałby Windows 10, bo w Microsofcie trwałyby kłótnie o to jak ma wyglądać system jeszcze na etapie projektowania…

Więc jak wygląda kwestia tego darmowego RTM? Wymóg jest tylko jeden: system z którego aktualizujemy system do Windows 10 RTM musi być aktywowany. Nie ważne czy jest to Windows 7, 8.0 bez żadnych aktualizacji, aktualnie używany 8.1 lub Windows 10 Preview. Jeśli jesteśmy w stanie uruchomić system i jest on aktywny w momencie aktualizacji do Windows 10, to po pierwszym połączeniu się z siecią nowego systemu identyfikator komputera jest wysyłany do Microsoftu jako posiadający licencję. Wynika z tego ciekawa sprawa, otóż w przypadku formata Win 10 system stanie się od razu aktywny bez podawania żadnego klucza ani logowania do konta Microsoft!. Możemy np. wrócić do 8.1 kiedy 10 nam się nie podoba, a gdy za kilka miesięcy (nawet po upływie roku) przyjdzie nam pogodzić się z Dziesiątką system będzie aktywny. Możemy wachlować systemami ile chcemy, warunkiem jest tylko puszczenie aktualizacji do 29 lipca 2016 żeby licencja zapisała się na serwerach Microsoftu. Po tym czasie takie czary będą zablokowane bo skończy się promocja. Klucz licencyjny jest w tym wariancie tylko w celach formalnych i taki sam wszędzie, a sama licencja jest powiązana ze sprzętem. Testerzy po aktualizacji do RTM oczywiście nadal będą w programie Insider i dostaną niebawem niestabilne buildy Windows „10.1”, ale wystarczy zrobić formata żeby system był aktywny i niezapisany do insidera, dzięki czemu staniemy się zwykłym posiadaczem finalnej Dziesiątki. Warto dodać że nie można zapisywać nowych kont do programu Insider aż do rozpoczęcia programu testów nowego Windows, a wszystkie buildy starsze niż RTM nie dadzą się już aktywować. Okazuje się więc że koniec końców wyszło sprawiedliwie dla wszystkich, czasami warto nauczyć się tego że to co napisze jakiś pracownik Microsoftu na Twitterze nie oznacza że nagle staje się to oficjalnym stanowiskiem firmy, pozdrawiam dobreprogramy.pl 😉

…i w pośpiechu

System sugeruje nam delikatnie że jeśli stać nas na upgrade online do wersji Pro, to stać nas też na własnego murzyna.

System sugeruje nam delikatnie że jeśli stać nas na upgrade online do wersji Pro, to stać nas też na własnego murzyna.

Microsoft tworząc Windows 8 chciał wprowadzić użytkowników w nową erę komputeryzacji, w świat chmury i urządzeń mobilnych. Dobrym zwyczajem podczas tworzenia oprogramowania jest pamiętanie o tym żeby po wydaniu nowej wersji w której zmienia się znacząco korzystanie z produktu użytkownicy go nie znienawidzili. Niestety Microsoft o tym zapomniał… obudzili się w połowie 2014 roku z rynkiem pecetów spadającym po równi pochyłej do czego sami się częściowo przyczynili tworząc system nie nadający się na desktopy, marginalnym udziałem na rynku mobilnym z ogromnymi problemami finansowymi i kadrowymi po bezsensownym zniszczeniu i kupieniu Nokii. Windows na pecety dla ogromnej większości ludzi kończy się na Siódemce (wielu z nich nawet wywaliło swoje pecety kosztem ajpadów albo desek z Androidem), chińskie tablety z 8.1 leżą na półkach i magazynach tygodniami znajdując tylko nielicznych nabywców, a Windows Phone trzyma się w marginesie ludzi z tanimi lumiami za złotówkę którzy równie dobrze mogliby wziąć Nokie 3310 bo używają telefonu tylko do dzwonienia. Android i Apple odskoczyli za bardzo, a rynku nie zdobędzie się okopaniem w grupce amatorów technologii Microsoftu takich jak my, bo jest nas coraz mniej. Teraz to Google jest Sprite, a Microsoft Pragnieniem…

Wobec takiego stanu rzeczy i coraz większej panice inwestorów trzeba było szybko coś zrobić. Mimo bardzo niewielkiej ilości czasu postanowiono wstrzelić się w okres wakacji, żeby zarobić na uczniach, studentach i jesiennych przedświątecznych premierach nowego sprzętu. Problem w tym że robota im nie szła kompletnie…

Momentami mieliśmy wrażenie że to nie my testujemy Windows 10, a Windows 10 testował nas.

Momentami mieliśmy wrażenie że to nie my testujemy Windows 10, a Windows 10 testuje nas.

…pamiętam jak build 10041 potrafił wywalić ludziom program konfiguracyjny UEFI z laptopa za sprawą jakiegoś buga w loaderze, pamiętam też że były takie buildy które działały po instalacji kilka minut, a potem się wywalały. Chyba najśmieszniejszy pod względem bugów był 10061 w którym nie działały programy win32 z poziomu menu start. Podczas wiosennej prezentacji na konferencji naukowej na mojej uczelni gdzie omawiałem interfejsy systemów operacyjnych na przestrzeni ostatnich lat build 10074 wywalił pięknego bsoda i więcej się nie włączył. Jeszcze podczas techvortalowego zlotu miesiąc temu śmialiśmy się z zabugowanego buildu 10130 którego nie dało się używać i wywalał explorera zawsze przy zamykaniu. Przez długi czas byliśmy niemal pewni że przełożą premierę. Nie przełożyli. Niestety to bolesna prawda, ale Windows 10 jest najbardziej niedopracowanym systemem w historii Microsoftu, bardziej nawet niż Vista.

To niebywałe że zdecydowano się jednak na premierę tego systemu w takim stanie. W normalnych warunkach kiedy Windows był produktem, a nie usługą build 10240 nigdy nie zostałby nawet dopuszczony przez zespół projektowy do głosowania nad uznaniem wersji RTM, a w czasach Windows 7 nie byłby nawet wersją Release Candidate. Z powodu ciężkiego buga z instalowaniem aplikacji na karcie pamięci zablokowano tę opcję w buildzie 10158 (zastanawiałem się długi czas czemu mam to nieaktywne na tablecie, a specjalnie pod Windows 10 kupiłem szybką kartę Micro SD), system potrafi radośnie wywalić explorer albo jakiś sterownik, włączyć tak po prostu ciche godziny (obraża się na nas czy co?). Najśmieszniejszy jest bug z limitem 512 skrótów w menu start, powyżej tej liczby po prostu się nie wyświetlają. Cały czas mówię o „RTM”. Innymi słowy, nudno nie jest. Czy to oznacza że odradzam Windows 10?

Wręcz przeciwnie 😀

Używam RTM jako główny system od kiedy pojawił się on w programie Insider, czyli jakieś dwa tygodnie, do tego mam go na laptopie i tablecie. No dobra, pewnie uznacie że człowiek który rok miał jako główny system Longhorna 4074 nie jest obiektywnym źródłem informacji na temat „używalności” systemów operacyjnych, ale zdążyłem już nawet zainstalować RTM kilku ludziom którzy mieli wcześniej 8.1, nikt nie narzekał, nikt nie wrócił do mnie z siekierą ani smołą i pierzem, nikt nie chciał mnie spalić na stosie. Mało tego, dominował „efekt WOW” którego w Windows bardzo dawno nie było…

Spójność, prostota, używalność

Pomocnik telefonu trochę słabo pomaga, ale miło że nie dublują funkcji systemowych z funkcjami aplikacji i wspierają także inne systemy.

Miło że nie dublują funkcji systemowych z funkcjami aplikacji i wspierają także inne systemy, ale mimo wszystko słabo pomaga mi ten pomocnik. To i tak nic w porównaniu do aplikacji „Pobierz Skype” i „Pobierz Office”. Demony funkcjonalności 😉

Patrząc na Windows 10 ma się na początku wrażenie że to jakiś dziwna wariacja linuksowego środowiska graficznego. Ramka okien stanowiąca spójność z ich zawartością, obramowanie w kolorze wybranego akcentu, specyficzne animacje, domyślnie czarny pasek zadań no i wirtualne pulpity. W istocie od pierwszego buildu Dziesiątki gdzie śmiałem się z przezroczystego cmd udającego basha widać że przyłożył do tego rękę ktoś kto lubi Linuksa. Ukoronowaniem „artworku” systemu są ikony, które były przez wiele buildów tematem kontrowersji. Te w RTM wyglądają jakby grafik wolący flat design Windows 8 pokłócił się z graficzką od skeumorfizmu z Windows 7, a na końcu zaproponowali sobie seks na zgodę. Wyszło w ten sposób całkiem miłe połączenie. Efekt blur, motywy Aero w połączeniu z płaskim interfejsem i zaokrągleniami są po prostu seksowne. Windows 10 może się podobać.

Tyle że Windows ma coś czego nie ma Linux i długo nie będzie miał. Spójność. W Dziesiątce ta spójność, prostota i przejrzystość to hasła którymi powinien być reklamowany system. Po ponad trzech latach rozwoju Windows 8/8.1 w końcu interfejs systemu nie robi panny lekkich obyczajów z logiki. Nie ma podziału na dwa oddzielne światy pulpitu i dotyku, nie ma wciskania na siłę pełnoekranowego tabletowego interfejsu. Do łask wraca API win32. Na śmietnik historii trafił Skype w Modern UI, jak również wiele bezsensownych pomysłów. Aplikacje desktopowe i Modern UI nie dublują się już. Do nowego panelu ustawień przeniesiono już praktycznie wszystko, przez co nie ma potrzeby korzystania z dawnego widoku panelu sterowania, uruchamiane są tylko niektóre jego aplety z poziomu nowego panelu, co jest ciekawą sprawą integrującą oba środowiska. Zrezygnowano z rozwijania aplikacji „Podróże”, „Zdrowie i Kondycja”, „Kuchnia” itd. z których tak naśmiewałem się przy testach Windows 8.1. Narzędzia systemowe w końcu stały się tym czym powinny być, a do układania sobie diety lub planowania podróży mam dziewczynę, która robi to o wiele lepiej 😉

Dawne komponenty „starego” Windows nie zmienione od czasów Windows 7 i zastąpione już w pełni przez aplikacje uniwersalne (Internet Explorer, Windows Media Player, panel sterowania) nadal zostały w systemie, chyba już tylko dla zachowania kompatybilności z dinozaurami i środowiskiem korporacyjnym (ta, już widzę jak firmy wdrażają Windows 10 w obecnym odmiennym stanie stabilności), fajnie widzieć że Windows zmienił się na tyle że na pierwszy plan wychodzi nowe. Ciekawe czy pójdzie to wszystko w odstawkę w Windows 10.1?

Przeglądarka na krawędzi

Porównanie silników Edge i Trident z IE11

Porównanie silników Edge i Trident z IE11

Po wielomiesięcznej debacie i analizie tego jaka nazwa nowej przeglądarki sieci web zastępującej IE spodoba się ludziom zdecydowano się nazwać ją tak jak nowy silnik, Edge (krawędź). Zgodnie z nazwą kodową (Spartan) przeglądarka ta jest okrojona ze wszystkiego co zbędne. Nie ma obsługi wtyczek, prócz wbudowanego Flash Playera (kiedy w końcu oni uśmiercą ten szmelc?). Wysłanie na śmietnik historii Silverlighta, obsługi ActiveX i innych historycznych funkcjonalności wraz z okrojeniem silnika do minimum było dobrym pomysłem. Już nowsze wersje IE ze względu na najlepszą obsługę wielowątkowości i akceleracji sprzętowej miały potencjał, ale Microsoft Edge po prostu urywa buty i mogę zaryzykować stwierdzenie że jest to najszybsza przeglądarka sieci web wśród istniejących obecnie…

…ale co z tego skoro reklamy na większości stron działają jak wielki hamulec ręczny. Czasami korzystając z Edge czuje się jakbym jechał McLarenem F1 z przypiętą wielgachną przyczepą z kilkoma straganami typu „szczęki”, cygańską rodziną z toną gruzu i kilkoma murzynami z Syrii zabranymi na gapę myślącymi (rzadkie słowo w ich przypadku) że jadą do Niemiec lub Anglii którzy na końcu postanawiają że wysadzą wszystko w powietrze.

Brak sensownego blokowania reklam i obsługi rozszerzeń sprawia że przeglądarka z tak ogromnym potencjałem może stać się kolejnym tworem Microsoftu z którego nikt nie będzie korzystał. Nawet do ściągnięcia Chroma/Firefoxa/Opery średnio się nadaje bo nie obsługuje pobierania plików w tle… Tak jest, zrezygnowano nawet z menedżera pobierania, w przeciwieństwie do IE zamknięcie przeglądarki przerywa transfer danych. To wszystko posypane jest dodatkowo szczyptą niestabilności, zarówno samej przeglądarki tworzonej w pośpiechu jak i sterowników GPU zapewniających akceleracje sprzętową. Ja wiem że to wszystko będzie poprawione w wielkiej aktualizacji do Windows jesienią, że dojdzie obsługa wtyczek, wóda, dziwki i lasery, ale będzie to niestety już za późno żeby zdobyć rynek. Użytkownicy bardzo łatwo się zrażają i przekonanie ich ponownie do danego produktu jest porywaniem się z motyką na Słońce, czego doskonałym przykładem jest Windows Phone nie mogący pozbierać się po fali hejtu z czasów wersji 7 gdzie nie dało się nawet dodać dzwonka (informacja dla androidziarzy, oczywiście teraz w WP8.1 już się da, ba można nawet zmienić tapetę pod kaflami!). Zarówno WP7 jak i Edge w Windows 10 RTM nigdy nie powinny być wydane…

Edge niestety póki co nadaje się tylko do tabletów, będąc i tak lepszym niż Modern IE11 mimo wielu bolączek (gdzie się podziały gesty dotykowe? 🙁 )

Wady czy zalety?

Sporo redaktórów „profesjonalnych” serwisów poświęconych komputerom narzeka że Windows 10 „szpieguje” i nie daje użytkownikom wyboru. Czy na pewno tak jest? Czy trzeba się bać? Czy wszyscy instalujący Windows 10 muszą teraz siedzieć przed monitorem w ciemnych okularach? Czy warto jeszcze dla pewności może ubrać folię aluminiową na głowie? Prawda jest bardziej skomplikowana….

Czy zablokowano wyłączenie aktualizacji przez Windows Update? Hmm, sprawdźmy…

47imFfx

Nie, nie zniknęła mi nagle opcja wyłączenia usługi. Nawet jeśli zablokują wyłączenie usługi tak jak Windows Defendera, pozostanie jeszcze gpedit.msc, a jak nie to zawsze można usunąć wuaclt.exe. Jesteśmy w końcu administratorami i panami naszego komputera, to PC w całej okazałości a nie post-pc, gdzie bez odblokowanego bootloadera i roota możemy sobie co najwyżej pograć w Pou. Ale w sumie w Androidzie nie ma problemu z aktualizacjami, głównie dlatego że nie ma ich wcale…

Czy istnieje w ogóle sens wyłączania aktualizacji? Ich przymus jest jednym z lepszych pomysłów Microsoftu rozwiązującym za jednym zamachem problem z idiotami wyłączającymi je, nie tylko ze względu na bezpieczeństwo. Wyobrażacie sobie co by było gdyby ktoś wyłączył teraz aktualizacje i został na wieki z zabugowanym RTM? Pewnie szybko wróciłby do Windows 7. Wyłączać Windows update jest sens chyba tylko w szczególnych przypadkach gdy usilnie instaluje nam się sterownik którego nie chcemy i wywala mam system. I tu jest pies pogrzebany. Windows 10 nie daje nam możliwości manualnej instalacji sterowników. Wiem, wydano narzędzie w którym można oznaczać poszczególne sterowniki, ale fajnie by było pozostawić „nerd mode” i dać ludziom możliwość w pełni ręcznej instalacji driverów ze strony producenta, pomijając zalety instalacji Dziesiątki na laptopach gdzie w 15 minut mamy system ze wszystkimi sterownikami. Chciałbym pozdrowić przy okazji firmę Lenovo gdzie niestety nie jest tak pięknie i raczej nie będzie.

A czym była spowodowana decyzja braku możliwości łatwej zmiany wyszukiwarki i strony domowej w Edge (nie da się tego zrobić automatycznie), podobnie zrobiono z możliwością zmiany programu domyślnego? Także walką z debilami, a raczej z bloatware zmieniającym strony startowe, śmieciowyszukiwarkami i Chromem będącym w instalatorach większości programów. Teraz użytkownik będzie zmieniał te opcje tylko kiedy to będzie jego świadomy wybór. Nie wiem jak wy, ale mnie Microsoft przekonał. Mam nadzieje że w taki sam sposób przekona Komisje Europejską, bo coś mi mówi że Związek Socjalistycznych Republik Europejskich do czegoś na pewno się przyczepi…

Słowo na koniec

Jak widać przez nowy sklep aktualizują się także komponenty systemowe i całe nowe hybrydowe API z którego korzysta coraz więcej elementów systemu. Daje to nadzieje na dynamiczne poprawki.

Jak widać przez nowy sklep aktualizują się także komponenty systemowe i całe nowe hybrydowe API z którego korzysta coraz więcej elementów systemu. Daje to nadzieje na dynamiczne poprawki.

Cortana… Nie ma jej w Polsce, nie wiadomo kiedy będzie i to by było na tyle na jej temat. W momencie premiery nie ma też rzeczy tak bardzo przeze mnie wyczekiwanych, czyli wykorzystania wbudowanego menedżera pakietów, aplikacji win32 w Windows Store, co rozwiązałoby ostatecznie problem śmieci w instalatorach. Pod maską prócz DX12 i poprawieniu modelu sterowników nie zaszły praktycznie żadne zmiany, nie ma nowego systemu plików, nadal jedziemy na NTFS, toćka w toćkę tym samym NTFS jaki jest w Windows XP… Windows Defender wygląda jak twór Doktora Frankensteina, mutant z interfejsem Windows 7 z wielkim guzikiem ustawień z Windows 8. OneDrive cofnął się do czasów Windows 7 zawalając zsynchronizowanymi folderami pamięć. System uwielbia strzelić focha i odmówić współpracy, jest niedoskonały, stworzony w pośpiechu…

Ale i tak go kocham 😀

Ufam wizji stworzonej przez młode pokolenie nerdów-idealistów o której pisałem już setki razy w poprzednich testach Windows 10. Teraz Microsoft cofnął się niejako do swoich garażowych początków, gdzie po prostu liczy się zrobienie czegoś fajnego, uniwersalnego i otwartego. „Don’t be evil” w wykonaniu Google chyba teraz przechodzi do Microsoftu, a obie firmy zamieniły się miejscami. Widać to doskonale kiedy porówna się ofertę aplikacji Microsoftu na Androida z ofertą Google na Windows.

Warto dać szanse Windows 10, uważam że problemy wieku dziecięcego jakie ma ten system są mimo wszystko o wiele mniejsze niż te jakie miał Windows 8. Przejście z Windows 7 lub 8.1 na 10 jest o wiele bardziej bezproblemowe niż kiedyś przejście z 7 na 8. A co z tymi z Linuksem i Mac OS? Czy Microsoft może zdobyć stracony już rynek? Nie znam nikogo z komputerem Apple który nie miałby Windowsa w Boot Camp, albo w maszynie wirtualnej, a Linuksiarze i tak nie wychodzą z piwnicy i nie mają przyjaciół. Co do tabletów, telefonów i perspektyw wersji mobilnej to planuję osobny artykuł.

Nie ma aktualnie dnia bez aktualizacji która coś by poprawiała, jesienią wyjdzie wielka aktualizacja GDR, a ponadto niedługo zacznie się program testów nowej wersji Windows o nazwie kodowej „Redstone”, którą nazywam cały czas „10.1”, ale w dobie Windows jako usługi numerek ani nazwa nie ma znaczenia, nie ma nawet sensu określenie „RTM”. Po prostu pewnego dnia pewien build przetestowany przez insiderów zostanie uznany za stabilny i trafi do głównej gałęzi Windows, zastępując 10240 i zaktualizuje się ludziom automatycznie. Czekamy na wersję mobilną (jesienią) i serwerową (cholera wie kiedy). Będzie się działo, wszystko rozwija się dynamicznie i idzie ku lepszemu. Wyobraźcie sobie jak ten system będzie wyglądał za rok, a jak za pięć. I wyobraźcie sobie że będzie to ten sam Windows, na bieżąco aktualizowany. Za darmo. Zawsze. Kuszące, prawda?

I tym pozytywnym akcentem kończę ten jeden z dłuższych artykułów jaki kiedykolwiek powstał. Zapraszam do zabawy, testowania i sprawdzenia samemu jak sprawuje się nowy Windows, bo najgorzej jest hejtować coś kiedy samemu się tego nie testowało, a jako że Polak narzeka na wszystko na pewno jakiś powód i tak się znajdzie i na pewno będzie słuszny. Zostawiam was z tapetą z kotem ujeżdżającym dinozaura, jest po prostu urocza :3

Windows_Insider_Ninjacat_Trex-1024x768-Desktop